Fabuła na pozór jest dość banalna: grupka osób, budząca się w tajemniczym sześcianie, olbrzymiej machinie pełnej morderczych zasadzek, dwoi się i troi, aby wyjść z pułapki cało. Z czasem jednak okazuje się, że zabójcze sidła to doskonały twór tysięcy pomieszczeń, wielki labirynt o nieprawdopodobnej ilości ciasnych korytarzy. Labirynt,
Co jest ciekawe, w tym filmie większość osób wcale nie ginie z powodu pułapek sześcianu. Zabijają się nawzajem (z największym udziałem Quentina, ale przecież nie tylko). Tutaj upatrywałbym klucza do interpretacji tego filmu.
Jeżeli sześcian reprezentuje życie i jego przeszkody, to owszem, można na nich polec, ale...
naprawdę fajny, z podtekstem.
Ale końcówkę spieprzyli aż żal.
Jak Quentin za Nimi zdążył (mówię konkretnie: ja dostał się do ostatniego sześcianu?)
ogólnie film bardzo fajny, i wcale nie trzeba wydać góry złota aby stworzyć dobry film.
Choć gra aktorska zostawia trochę do życzenia, to film dostały 9 gdyby nie ta...