Bladziutki cień dawnej serii, na dokładkę bez Chevy'ego Chase'a, zdecydowanie największej gwiazdy filmów o rodzinie Griswoldów.Tym razem jedynym reprezentantem Griswoldów jest Audrey, natomiast pierwszoplanową postacią jest Eddie, rubaszny i nieokrzesany kuzyn Ellen Griswold, obdarzony charakterystyczną fizjonomią pasującego, jak ulał do tej roli Randy'ego Quaida.
Eddie zostaje właśnie wywalony z pracy, bo jest redukcja etatów, a on przegrywa walkę o miejsce z...małpą. W ramach rekompensaty pracodawca funduje mu święta na rajskich wyspach. W wyniku splotu okoliczności rodzina będzie musiała jednak spędzić święta na bezludnej wyspie, z dala od cywilizacji.
Humor jest bardzo niskich lotów, klozetowy wręcz, główną rolę gra tu obleśność Eddiego, jego psa, i tego starego ramola, który za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie molestuje przedstawicielkę biura podróży (fakt, że niezła laska, niejaka Sung Hi Lee, na dokładkę cały czas paradująca w bikini, a tak się składa, że ma co pokazywać).
Pojawia się tutaj też niespodziewanie znany z 'Monty Pythona' Eric Idle, dokładnie w tej samej roli co w 'Europejskich wakacjach'.
Koneserom i estetom zdecydowanie odradzam, jakkolwiek widziałem wiele gorszych filmów.